Nikt nie zginął, a wszyscy byli o włos
– Wyratowanie naszej rodziny to był jeden wielki cud – powtarza Anna Grocholska-Jarnuszkiewicz, której rodzice i czworo rodzeństwa, a także ciotka, stryj i kuzynka walczyli w Powstaniu Warszawskim.
Gdy wybuchło powstanie, Anna nie miała 13 lat i jako najstarsza z szóstki młodszych dzieci Barbary z Czetwertyńskich i Remigiusza Grocholskich musiała zostać z nimi w podwarszawskich Laskach.
Ostatniego dnia lipca 1944 r. do Lasek wpadła na rowerze Maryjka – Maria Xawera Grocholska, siostra cioteczno-stryjeczna (dwóch braci Grocholskich poślubiło dwie siostry Czetwertyńskie). Przywiozła Basi – starszej siostrze Ani – wiadomość o konieczności pilnego przybycia do Warszawy i zaraz ruszyły w drogę powrotną. Zbliżała się wyczekiwana Godzina „W”. Następnego dnia do Warszawy wybrała się też mama Barbara, bo chciała być blisko męża i dzieci, gdyby potrzebowali jej wsparcia czy opieki.
– Odprowadziłam mamę do Wawrzyszewa, a gdy poleciła mi wracać, powiedziałam, że też chcę iść walczyć. Dzisiaj to wydaje mi się niewiarygodne, że przyjęłam ze zrozumieniem odmowę mamy, która powiedziała, że jakby wszyscy zginęli, to ja mam zająć się najmłodszym rodzeństwem. Teraz myślę o walce wewnętrznej mamy – zostać z tymi małymi czy iść do tych, którzy będą ginąć – a wtedy to było dla mnie normalne – wspomina Anna Grocholska-Jarnuszkiewicz. W codziennej wieczornej modlitwie dzieci żarliwie prosiły Boga o ochronę dla najbliższych.
„Brochwicz” z „Wachlarza”
Obowiązek wobec ojczyzny był w tej zasłużonej od wieków dla kraju rodzinie rzeczą oczywistą, a wynikał z przekazywanej z pokolenia...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta