Pułapka bez dróg ewakuacji
Rosyjska imperialna kokaina jest uzależniająca także dla Gruzinów, Ormian, Uzbeków, Czeczenów i Tatarów, a nawet samych Ukraińców.
Menedżer restauracji uśmiecha się do mnie zalotnie, gdy obaj sikamy do wbitego w ścianę pisuaru. Po wspólnym umyciu rąk szarmancko opuszcza pomieszczenie, dając mi znać ruchem głowy, że jeszcze się zobaczymy. Ma rację, bo sikanie to antrakt podczas spotkania z Żonibekiem w restauracji.
Żonibek to uzbecki Rosjanin i specjalista IT, który wyjechał z Moskwy kilka tygodni po wybuchu wojny. Mimo zaledwie 28 lat zdążył pracować w znanych na całym świecie państwowych korporacjach Rosji: RŻD (Rossijskije żeleznyje dorogi, czyli Koleje Rosyjskie) i Rosatom (Państwowa Korporacja Energii Jądrowej). Spotykamy się w listopadzie 2022 roku w Taszkencie, stolicy Uzbekistanu. Choć jest listopad, panuje przyjemna wrześniowa pogoda – około 15 stopni, nienachalne słońce.
Siedzimy w bardzo drogiej restauracji, w której pracują i do której przychodzą głównie Rosjanie, albo ci żyjący tu od czasów Związku Radzieckiego, stanowiący część intelektualnej, artystycznej i finansowej elity Uzbekistanu, albo ci z najnowszej wojennej emigracji, uciekający przez putinizmem i mobilizacją wojskową. Na drzwiach wejściowych restauracji wisi informacja, że obowiązuje tu face control. Ponieważ mam urodę bardzo słowiańską, nikt mi niczego nie sprawdza. Wchodzę jak do siebie. Dla kelnerów i menedżera jestem Rosjaninem.
Systemowy rasizm
Żonibeka cechują trzy rzeczy: słaby wzrok, spora nadwaga i...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta