Erotyk – ostatnia nadzieja ludzkości
Sztuczna inteligencja jest epigonem – tym drugim. Kopistą, kompilatorem. Im sprawniejszym, tym bardziej ślepym naśladowcą tego, co już zostało stworzone przed nią. Nie ma przecież oczu, w których mógłby się odbić błysk burzy ani twarz jakiejś nowej Giocondy. Nie ma ciała, które mógłby przeszyć dreszcz zimna albo zachwytu.
Kiedy to się zaczyna? Nie mam na myśli historii, tej wielkiej, dzielącej się na epoki i okresy – raczej tę małą. Odgrywającą się, odgrywaną przez każdego z nas. Biegnącą w rytm odruchów i decyzji, porywów i rezygnacji, a nie wojen, przerywanych kongresami i pokojowymi konferencjami. Te dwie historie są jakoś do siebie podobne – najpierw przyspieszają, burzą się i targają dotychczasowy porządek, żeby następnie spróbować go jakoś załatać. Uspokajają, dają pożyć, ale już na zmienionych warunkach.
Pytam więc o początek tej, w której burzy się krew, nie porządek międzynarodowy; w stan gotowości zostają postawione nie armie i zastępy szpiegów, tylko dusza. Kiedy człowiek zaczyna tworzyć? I w którym momencie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)