Stephen King w Polsce jest kobietą
Znajdzie się kilka bardzo dobrych powodów, dla których warto czytać nową powieść Anny Kańtoch „Czeluść” razem z jej wznowionym horrorem sprzed 12 lat – „Czarnem”.
Gdyby ktoś pytał o polskiego Stephena Kinga, to jest on kobietą. Wszechstronną, która umie pisać kryminały, thrillery, horrory i fantastykę młodzieżową. To autorka solidna, nierozmieniającą się na drobne – co roku publikująca jedną dobrą powieść, dorzucając jeszcze czasem opowiadania rozrzucone w różnych antologiach. Gatunek potrafi podszyć sporą dawką prozy obyczajowej i psychologicznej. Nie boi się próbować nowych rzeczy i decydować na trudniejsze literacko rozwiązania. Lubią ją czytelnicy, dostaje nagrody (m.in. Zajdla, Żuławskiego i Wielkiego Kalibru). Jedyne, czego Annie Kańtoch brakuje, to ekranizacje, co mnie zdumiewa, zwłaszcza dziś, kiedy kino i streamingi łakną ciekawych kobiecych bohaterek.
Nie dość, że wydawnictwo Powergraph pod sam koniec 2024 r. wznowiło jej „Czarne”, powieść wydrukowaną po raz pierwszy w 2012 r., to przede wszystkim opublikowało jej nowe dzieło – „Czeluść”. Pomysł na wznowienie tytułu towarzyszącego premierze był w punkt, bo te dwie książki warto czytać razem. Wtedy bowiem widać jak na dłoni, że swój styl, język, interesującą ją tematykę oraz motywy Anna Kańtoch konsekwentnie rozwija od lat.
Tajemnica kamieniołomu: UFO, zbiorowy obłęd, morderstwo?
Zacznijmy od nowości. „Czeluść” to historia Agnieszki Grabowskiej, samotnie żyjącej rencistki, która powoli zmierza do sześćdziesiątki. Mieszka we wsi...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta