Jak psi ogon. Ostatni wagon długiego pociągu
Z dzisiejszego galimatiasu wyjdziemy pewnie silniejsi i dojrzalsi, a świat, również nasz świat, będzie zmierzał w lepszą stronę
A więc wylądowałem na ostatniej stronie „Plusa”. Po ponad 12 latach pisania edytorialu i dokładnie 627 tekstach otwierających nasz tygodniowy magazyn jestem na ostatniej kolumnie. Spytacie, jak się z tym czuję? Nieźle. Wszelkie sugestie, że mogę się czuć jak psi ogon czy ostatni, na siłę doczepiony do pociągu wagonik, stanowczo odrzucam. Nie czuję się ani doczepiony, ani odstawiony, ale – tak naprawdę – nobilitowany. Bo to nie tylko biblijna prawda, że ostatni będą pierwszymi, ale również prosta zasada z analogowej (czyli niesłusznej) przeszłości; pismo ogląda się od strony okładki i strony ostatniej. Co więcej, w polskiej tradycji ostatnia strona była zarezerwowana na kęsy najsmaczniejsze. Ktoś pamięta ostatnią stronę „Przekroju”? Z wierszem Ludwika Jerzego Kerna i Filutkiem? Albo „Tygodnika Powszechnego”? Byli tacy, co czekali z rumieńcem na kolejny numer „TP” dla jego ostatniej strony. A potem raczyli się każdym słowem Stefana Kisielewskiego, Ewy Szumańskiej czy Piotra Wierzbickiego.
Wstyd się przyznać, bo to lata temu,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)