Macie morze, powinno wystarczyć
Trudno powiedzieć, ile gdynianie i gdynianki wiedzieli o tym, co się dzieje w Marynarce. Wiadomości o utajnionych procesach bez wątpienia przedostawały się przez mury oksywskiej jednostki, o wyrokach – niekoniecznie. Nie musiały, ludzie i tak żyli wtedy w strachu.
W morzu trenować nie można, bo traci się styl” – wiedząc to, Marian Niemierkiewicz szukał w Trójmieście basenu czynnego cały rok. Nie znalazł, więc wymyślił nowy, na Polance Redłowskiej.
Trudno wyobrazić sobie lepsze miejsce, choć jeszcze trudniej – że w ogóle można wpaść na taki pomysł. Położona na skraju rezerwatu Kępa Redłowska polana to, bez zbędnej emfazy, przyrodniczy cud. Otoczona lasem, gęstym od strony Kępy i rzedniejącym w kierunku ulicy Ejsmonda, łagodnie opada ku morzu. Od zatoki dzieli ją malowniczy klif. Ze Świętojańskiej są tu niespełna dwa kilometry, kilka minut autem lub rowerem, dwadzieścia pięć spacerem. Marian Niemierkiewicz miał jeszcze bliżej. Mieszkał przy Wyspiańskiego, kilometr od Polanki.
Budujemy!
Urodzony, jak Gdynia, w 1926 roku, syn słynnego w mieście przedwojennego księgarza, zdawał maturę w drugim powojennym roczniku w Państwowym Gimnazjum i Liceum Męskim (dzisiaj to II Liceum Ogólnokształcące). W szkole poznał o kilka lat starszego Franciszka Marchlewskiego, który już przed wojną był dobrym pływakiem, a w 1947 roku wygrał ogólnopolskie zawody. Miał – jak wspominał Niemierkiewicz w nagranym w 2019 roku filmie – zadatki na trenera. Przede wszystkim zaś znał ludzi ze Szkoły Morskiej, w której był wówczas jedyny w Gdyni basen. Marchlewski załatwił,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)

