Dziwne rzeczy przy stole
„Stranger Things. Po drugiej stronie” to bardzo dobra, choć trudna gra, z której wieje grozą.
Premiera serialu „Stranger Things” w 2016 r. była wielkim wydarzeniem. Zagrał on na wszystkich nutach nostalgii: od stylistyki retro, po liczne odwołania do klasyków naszego dzieciństwa, aż po schemat fabularny rodem z „Goonies” (zgraja dzieciaków przeżywa niebezpieczne, acz fascynujące przygody). A do tego miał jeszcze tajemnice, ciekawych bohaterów oraz Demogorgona z „Dungeons and Dragons” (kto grał w tę kultową, papierową grę RPG, ten wie, że to nie do końca ten sam stwór, ale ostatecznie liczy się efekt i iluzja podobieństwa).
Obecnie blask franczyzy „Stranger Things” już trochę przygasł, być może rozbłyśnie na nowo w związku z zapowiedzianą na 2025 r. premierą, ostatniego, piątego sezonu, ale tego, co zrobił w popkulturze, już nikt mu nie odbierze. Swoje też zarobił. Wiadomo – tam, gdzie popularność, tam też figurki, koszulki, czapeczki, kubeczki i inne bibeloty. Każdy chce mieć u siebie coś ze swego ukochanego serialu.
Nie dziwi zatem, że na rynku pojawiły się również nawiązujące do „Stranger Things” gry bez prądu. Niektóre z nich były po prostu odcinaniem kuponów od marki, sprzedającymi kolejną wersję Monopoly czy memory za pomocą wizerunków ukochanych przez masy bohaterów. Z grami na licencji zawsze jest ten problem. Na ile są pełnoprawnymi tytułami broniącymi się samodzielnie, a na ile estetycznie opakowanym byle czym. Dlatego też do „Stranger...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
