Tereny poprzemysłowe wymagają niewspółmiernie wielkich nakładów
Wydobycie węgla mocno dewastuje środowisko naturalne w stopniu nieporównywalnym z żadną inną gałęzią gospodarki – mówi Roman Szełemej, prezydent Wałbrzycha.
Panie prezydencie, pamięta pan, kiedy zapadła decyzja o zamknięciu kopalń w mieście, a potem, kiedy ostatecznie zaniechano wydobycia?
Oczywiście. To było na początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. A realnie trzeba przyjąć, że zaprzestano wydobycia w Wałbrzychu w 1995 roku. Ten proces był jednak złożony, bo w trzech kopalniach zaprzestano wydobycia w różnym okresie. W kopalni Nowa Ruda, która też należała do Zagłębia Wałbrzysko-Noworudzkiego, to trwało kilka lat dłużej.
Pytam o to, bo po latach ciszy znów pojawia się problem tzw. biedaszybów. Straż miejska dostała nawet drony, by kontrolować tereny po dawnych kopalniach. Potwierdza się to nielegalne wydobycie?
Nie. Powiedziałbym, że to zjawisko ma charakter absolutnie marginalny. Sprawa dotyczy dwóch–pięciu osób, które niszcząc środowisko, zajmują się tym na terenach ogródków działkowych. Ale jako takiego zjawiska biedaszybów już nie ma. Drony są nam potrzebne, by sprawdzać, czy nie ma kolejnych prób wykorzystania tego sposobu łatwego zarobku, bo to się nie odbywa na zasadzie zaspokajania potrzeb materialnych. To jest po prostu łatwy sposób na nielegalne zdobycie kilkuset złotych i często w okolicznościach, powiedziałbym chuligańskich, bo pod wpływem alkoholu.
Niestety,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
