Resort zdrowia w kryzysie
Jolanta Sobierańska-Grenda, która miała być „menedżerskim” antidotum na problemy na Miodowej, mierzy się z trudną sytuacją w NFZ i w polityce.
Można się spierać o to, kto w każdym rządzie ma najgorszą i najbardziej niewdzięczną pracę. Lista jest zwykle długa – począwszy od ministra finansów, pilnującego budżetu, przez rzecznika rządu, który jest jak saper chodzący po polu minowym, po ministra zdrowia, sprawującą pieczę nad notorycznie deficytowym sektorem. Bez względu jednak na konfiguracje polityczne i sposób zarządzania przez premierów, minister zdrowia ma zawsze pod górkę.
A jaka jest polityczna pozycja minister Jolanta Sobierańskiej-Grendy, która w wyniku lipcowej rekonstrukcji niespodziewanie zastąpiła Izabelę Leszczynę?
Miodowa bez politycznego wsparcia koalicjantów
Donald Tusk przy okazji rekonstrukcji nie tylko wymienił ministrę zdrowia, ale też zdecydował o niecodziennym jak na obecną koalicję, modelu działania resortu przy Miodowej – postanowił go odpolitycznić. Premier zapowiedział odwołanie wszystkich wiceministrów z partii koalicyjnych. Nowi wiceministrowie to ludzie bez politycznego backgroundu, ma to być resort fachowców.
Sobierańska-Grenda jest menadżerką z dużym doświadczeniem, jeśli chodzi o zarządzanie szpitalami, koordynację polityk zdrowotnych i nie tylko. Jednak na efekty polityczne nie trzeba było długo czekać. Do pierwszego kryzysu, który następuje teraz. Bo aktualnie koalicjanci odcinają się od działań resortu, skoro nie mają w nim...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
