Czekając na Sonię
Osoba Soni Gandhi wywołuje mieszane reakcje u przeciętnych Hindusów i negatywne u działaczy Indyjskiej Partii Ludowej (BJP). Jednak Kongres stanął za nią murem, bo wierzy, że Sonia uratuje partię, uratuje Indie.
Czekając na Sonię
TADEUSZ MILLER
"Dajcie nam Sonię, uratujcie Indie!" - skandował tłum rozzłoszczonych działaczy młodzieżówki Indyjskiego Kongresu podczas wiecu tej partii w Delhi. Osiemdziesięciodwuletni Sitaram Kesri, przywódca partii, przez dłuższy czas nie mógł dojść do głosu, zagłuszany narastającym żądaniem młodzieży i szeregowych działaczy partyjnych, którzy nie wierzą już, że pod jego kierownictwem Kongres zwycięży w nadchodzących wyborach parlamentarnych. Chyba że stałby się cud, chyba że, jak deus ex machina, Sonia Gandhi zstąpiłaby z wyżyn i charyzmatyczną ręką poprowadziła ich wszystkich do foteli w Lok Sabha - izbie niższej.
Charyzmat i gra na emocjach
Sonia Gandhi, wdowa po Rajivie, ostatnim premierze Indii i przewodniczącym Kongresu Indyjskiego należącym do rodu Nehru-Gandhi, stała się głównym tematem publicznych debat oraz prywatnych rozmów Hindusów. W szczególności po tym, kiedy pod koniec grudnia oświadczyła, że po wielu wahaniach zdecydowała się wziąć udział w przedwyborczej kampanii partii kongresowej. Nic innego w ostatnim czasie nie wzbudza takich emocji, nie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta