Glodjan, wieś widmo
KOSOWO
Zgliszcza jeszcze dymią
Glodjan, wieś widmo
OD NASZEGO SPECJALNEGO
WYSłANNIKA Z PRISZTINY
Wczoraj przed południem dotarłem do Deczani, miasteczka oddalonego zaledwie o 15 -- 20 km od granicy albańskiej. Na ulicach pusto, ludzie omijają centrum, gdzie znajduje się stały posterunek policji. Policjanci zatrzymują każdego. Widzę dwa transportery opancerzone. Przypadkowo spotkany Albańczyk prowadzi mnie bocznymi uliczkami do biura Demokratycznej Ligi Kosowa.
-- Nazywam się Adem Ukhagjaj. Byłem oficerem Jugosłowiańskiej Armii Ludowej, walczyłem w okolicach Brczka. To była bezsensowna wojna, dlatego rozstałem się z armią. Mam samochód, moglibyśmy pojechać do Glodjana, ale lepiej, żeby pana ze mną nie widziano. Jestem na celowniku.
Taksówkarz ma ochotę zarobić 50 marek, ale się boi. W końcu zgadza się, ale pod warunkiem, że wybronię go, gdyby zatrzymała nas policja. Zgadzam się, choć nie wiem, czy -- w razie czego -- sam siebie będę w stanie wybronić.
Wjeżdżamy do Glodjana. -- Z tego mostku zaczęli strzelać we wtorek przed południem -- mówi taksówkarz.
-- Belgrad twierdzi, że Albańczycy pierwsi zaatakowali policjantów. ..
-- Nic podobnego! Przyjechali i zaczęli walić z automatów, z broni ciężkiej, zrzucali nawet bomby z helikoptera. To była...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta