Terapia przez telefon
W Starych Jabłonkach spotkali się wolontariusze organizacji pomocytelefonicznejz 24 krajów świata
Terapia przez telefon
IWONA TRUSEWICZ
-- Miałam nocny dyżur. Zadzwonił 58-letni mężczyzna. Powiedział, że nie chce mu się żyć. Nie układa mu się ani w domu, ani w pracy. Próbowałam wciągnąć go w rozmowę. Powiedział, że nie mogę mu pomóc, że sam skróci swoje cierpienia. Rzucił słuchawkę. Do dzisiaj nie daje mi spokoju myśl, co się z nim stało. Telefon to bardzo wątła linia ludzkiego dialogu. Jeżeli rozmówca przerwie połączenie, nie mamy żadnej szansy, by mu pomóc -- opowiada Jelizawieta Stiepanczenko z lwowskiego "Tielefona dawieria".
Jest jedną z kilkunastu tysięcy osób, które w 41 krajach świata, w 330 organizacjach, dyżurują przy telefonach zwanych telefonami zaufania.
Założony w 1953 roku przez anglikańskiego pastora Chada Varaha ruch pomocy telefonicznej, rozrósł się i rośnie dalej, bo jak świat światem ludzie mają kłopoty, przeżywają stresy i depresje, o których chętniej opowiedzą tym, których nie widzą i nie znają.
Lwów -- 058
W republikach radzieckich nie było telefonu zaufania. Władza uważała, że ludzie żyją bezproblemowo, a jeżeli już coś ich gnębi, to mogą o tym porozmawiać w komitecie partii. Dlatego też telefoniczna pomoc...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)