Miasto -- oaza
Zrozumiałem, że o losach "prywaciarzy" decydują polityka fiskalna i przydziały surowcowe. Ja miałem decydować o tym drugim czynniku.
Miasto -- oaza
M ICHAł SIKORA
Nigdy w swojej karierze zawodowej nie byłem "prywaciarzem", ani też kimś, kto w czasach Peerelu miał odwagę i siłę podjąć działalność gospodarczą na własny rachunek. Ale przez parę lat codziennie współpracowałem z takimi ludźmi.
Spisuję te wspomnienia w przekonaniu, że i sprawy, i ludzie mogą okazać się interesujący, zwłaszcza, że działo się to wszystko w jednym z większych polskich miast. Wlatach 1957 -- 1966 pracowałem w Wydziale Handlu Prezydium MRN w Gdyni. Przez parę miesięcy jako szeregowy pracownik, ale 1 maja 1958 roku awansowałem na prestiżowe i odpowiedzialne stanowisko kierownika referatu ds. obrotu towarowego, innymi słowy, zostałem "miejskim kwatermistrzem". Tego awansu nie zawdzięczałem czerwonej lub innej legitymacji - byłem bezpartyjny - aukończonym wyższym studiom ekonomicznym oraz temu, że sprawdziłem się w czasie mojej krótkiej "aplikacji". Niedługo po Październku 1956 to się jeszcze liczyło.
Miałem organizować ikoordynować zaopatrzenie miasta we wszystkich zakresach. Słowem, przydzielono mi najtrudniejszą działkę w wydziale -- nawiasem mówiąc, za połowę pensji jaką brał mój partyjny szef po szkole średniej. Ale i...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta