Z kałasznikowem w pole
WYPRAWA "RZECZPOSPOLITEJ" I RADIOWEJ JEDYNKI
Życie towarzyskie w New Cush koncentruje się wokół studni
Z kałasznikowem w pole
Zaraz po przyjeździe do New Cush musieliśmy zameldować się w miejscowym biurze administracyjnym południowosudańskich powstańców. Jego szef długo i uważnie studiował nasze, zdobyte jeszcze w Nairobi, zezwolenia na odwiedzenie terenów wyzwolonych spod kontroli władz w Chartumie. Rozchmurzył się dopiero wtedy, kiedy pokazaliśmy mu list rekomendacyjny od Samsona Kwaje, rzecznika prasowego Ludowego Ruchu Wyzwolenia Sudanu (Sudanese People'sLiberation Movement -- SPLM) . "Znacie osobiście doktora Kwaje? " -- zapytał z podziwem w głosie.
Urzędnik nazywał się Adoor Deng i był odpowiedzialny za pobyt i podróże obcokrajowców po terenie całej Wschodniej Equatorii. Zaraz na początku zapowiedział nam, że nie możemy poruszać się po New Cush samodzielnie. "Czy ktoś nam może zrobić krzywdę? " -- spytaliśmy nieśmiało. "Nie, ale nie wiadomo, jak ludzie będą reagować na aparaty fotograficzne. Poza tym nie znacie tutejszego języka, potrzebujecie więc tłumacza" -- odparł...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta