Te same motywy
Co roku przyjeżdża tu półtora miliona ludzi
Te same motywy
Weekendowe naloty turystów są nie do wytrzymania - złorzeczy Franciszek Starowieyski
IZABELA LESZCZYŃSKA
Jeszcze dwadzieścia lat temu renesansowy Kazimierz zachwycał nastrojem sennego miasteczka, w którym zatrzymał się czas. Odpoczywać i tworzyć przyjeżdżali tu pisarze, malarze, dziennikarze, architekci i aktorzy. Pachniał wtedy chmielem, tytoniem, orzechami włoskimi i wędzonymi śliwkami. Dziś słodko-gorzki zapach Kazimierza zabiła woń spalin, a bezcenną ciszę zniszczył gwar tłumu turystów.
W Kazimierzu kto żyw ciągnie na wybrukowany kocimi łbami rynek. Wymyślnie zdobione renesansowe kamienice Przybyłów ledwo widać zza kawiarnianych ogródków. Popiersia świętych przysłaniają czerwone, zielone i żółte parasole z reklamami piwa i telefonów komórkowych. Jak do innych miejscowości wypoczynkowych i tutaj trafiły kolorowe ciuchcie wożące turystów po okolicy. - Z drogi, z drogi - krzyczy "maszynista". Z drugiej strony nadjeżdża dżip z wycieczką. - Na bok - ponagla przechodniów kierowca. W gwarze ludzkich głosów i hałasie przejeżdżających pojazdów ledwo słychać muzykę zespołu "Que Passa", który rozłożył się na środku rynku, przy studni.
...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta