Prawo klaksonu
Prawo klaksonu
W ruchu ulicznym istnieje tu i taka kategoria: rowerzysta poprzeczny.
Przepisy i znaki drogowe nie mają tu większego znaczenia. W tej walce o przetrwanie zwycięża większy, silniejszy, sprytniejszy i głośniejszy.
Dobrze pamiętam swój pierwszy dzień w tym kraju, pierwsze chwile po wyjściu z lotniska. Było to w Kantonie, na egzotycznym, dalekim południu Chin. Najbardziej w pamięci utkwiła mi jednak nie egzotyka otaczających mnie ludzi, domów i roślin, lecz ruch uliczny. Chińczycy mają na to trafne określenie: "luan qi ba zao", co mniej więcej można przetłumaczyć jako "całkowity chaos".
Gdy na stałe zamieszkałem przed paroma miesiącami w Pekinie, z wielkim niepokojem wyjechałem po raz pierwszy samochodem do miasta. Wydawało mi się, że tragedia jest nieuchronna, a jedyną niewiadomą jest liczba ofiar i mój stan po wypadku. Szybko jednak polubiłem jazdę po mieście. Z początku nie potrafiłem określić słowami rodzaju czerpanej satysfakcji. Dopiero niedawno inny zagraniczny kierowca z Pekinu podsunął mi właściwe porównanie: - To jak gra komputerowa, tylko naprawdę.
Nigdy nie patrz do tyłu
Już pierwszego dnia jazdy po Pekinie odkryłem nie znane mi dotąd zjawisko drogowe. Oto jadące sąsiednim pasem nieco przede mną samochody mają zwyczaj bez ostrzeżenia zjeżdżać...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta