Węszyć aż do skutku
Zaczynać w Krakowie, czy kończyć w Chorzowie
Węszyć aż do skutku
ANDRZEJ ŁOZOWSKI
Kilka dni przed porażką piłkarzy w Sztokholmie, co kończyło ich przygodę w mistrzostwach Europy, minister sportu Jacek Dębski miał dla nich miłą niespodziankę. Zapowiedział budowę stadionu narodowego w Krakowie w tempie, jakiego nie znały harmonogramy ani PRL, ani Trzeciej Rzeczpospolitej. Stadion Wisły miał przekształcić się w stadion narodowy w ciągu zaledwie dwóch lat.
Z informacji ministra Dębskiego, przekazanej przez PAP przy okazji jego wizyty pod Wawelem, wynikało, że wszystko jest proste i łatwe, pieniądze leżą i czekają - 35 mln złotych kładzie na stół minister ze swojej puli centralnej, 15 mln dają właściciele Wisły, czyli myślenicka Tele-Fonika. Pieprzu tej informacji dodawało to, że projekt stadionu narodowego jest już gotowy, a potencjalni wykonawcy tylko czekają na strzał startera, żeby wjechać z koparkami i dźwigami na budowę. Krakowski stadion - zawiadamiał minister - będzie nowoczesny, pomieści 30 tys. widzów, spełni wymagania FIFA i UEFA, nie mówiąc o piłkarzach, którzy będą stąpać po podgrzewanej płycie, pierwszej w naszym kraju.
Minęło kilkanaście dni, minister Jacek Dębski pojechał do Tych (12 października) i stamtąd zawiadamiał o drugim wielkim przedsięwzięciu inwestycyjnym, uprzednio przez niego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta