Repatriacja i język polski
Repatriacja i język polski
Gdy 24 listopada 1991 roku odbyła się założycielska konferencja karagandyjskiego obwodowego Polskiego Stowarzyszenia, na której wybrano mnie na prezesa, nikt nawet nie przypuszczał, że będzie możliwa repatriacja Polaków z Kazachstanu do ojczyzny. Prawdopodobnie jedynie ja wierzyłem, że kraj ojczysty mimo wszelkich trudności będzie chciał pomóc ludziom, którzy nie z własnej woli zamieszkali w nieludzkich warunkach w Kazachstanie. I tym samym spełnić, jak uważam, moralny obowiązek.
Początki były trudne. Były wypowiedzi polityków, że skoro raz udało się tym ludziom przeżyć, kopiąc ziemianki, to mogą przyjechać do Polski i zrobić to drugi raz. Albo żeby "umówić się" z prezydentem Krawczukiem, by Polacy z Kazachstanu mogli zamieszkać na Ukrainie. Nie będę tego komentował. Chciałbym tylko, aby politycy, zanim zaproponują rozwiązanie problemu repatriacji, chociaż na chwilę postawili się w sytuacji osób, o losie których chcą decydować.
Niestety, czas ucieka, a Polska coraz bardziej...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta