Rana wszędzie tak samo boli
Azjatycka gra na harmonii
Rana wszędzie tak samo boli
NIE JESTEŚMY W EUROPIE, AMERYCE CZY AUSTRALII JEDYNYMI NA TEJ PLANECIE, KTÓRZY CHCIELIBY RESPEKTU DLA WŁASNEJ GODNOŚCI
FOT. JACEK DOMIŃSKI
WOJCIECH SADURSKI
Proponuję na początek mały przykład hipotetyczny, ale nie tak całkiem nierealny. W latach - powiedzmy - siedemdziesiątych do Polski przyjeżdża cudzoziemiec z jednego z krajów zachodnich, z ambicją poznania tutejszych poglądów i postaw politycznych. Wcześniej, na przyjęciu w swym kraju, spotkał dyplomatę PRL, który powiedział mu m.in. "Wpychacie nam do gardła tę swoją demokrację, wolność prasy, wielopartyjność - a my mamy własne tradycje i do nich musimy dostosować wasze zachodnie pomysły".
W Polsce nasz cudzoziemiec zauważa, że istotnie, demokracja nie jest tu popularna: władza powoływana jest w pseudowyborach, prasa nie jest wolna, partii opozycyjnych nie ma - a ludzie to akceptują. Nasz cudzoziemiec słyszał, co prawda, o opozycjonistach, wysuwających demokratyczne hasła - ale jest ich raptem kilkudziesięciu, no góra kilkuset, na kilkudziesięciomilionowy kraj. Po powrocie do swojego kraju, podróżnik publikuje długi artykuł, w którym dowodzi, że demokracja może być dobra dla ludzi Zachodu, ale w Europie Środkowej i Wschodniej nie przyjmie się i nie ma...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta