Rezygnacja z funkcji to nie wypowiedzenie; Różnice już na starcie
Kto był w błędzie
Rezygnacja z funkcji to nie wypowiedzenie
Sformułowanie: "Proszę o zwolnienie mnie z funkcji kierownika sekcji gospodarczo-socjalnej", zawarte w piśmie adresowanym do pracodawcy nie może być rozumiane jako wypowiedzenie umowy o pracę, jeśli nie znalazło się w nim stwierdzenie, że osoba ta chce rozwiązać umowę lub że ją wypowiada. Stosunek pracy trwa, z wszystkimi tego konsekwencjami. Takie stanowisko zajął Sąd Najwyższy w wyroku z 4 grudnia 1998 r.
W sprawie tej źródłem sporu było pismo z 11 lipca 1996 r. skierowane do prezesa spółki z o.o. przez wieloletnią pracownicę firmy Elżbietę K., zatrudnioną wówczas jako kierowniczka sekcji gospodarczej-socjalnej. Dotyczyło różnych kwestii, ale rozpoczynało się od przytoczonego wyżej sformułowania. W dalszej części autorka zwracała się m.in. o rozważenie zwiększenia liczby etatów w podległej jej sekcji i przyznanie jej podwładnym podwyżek.
Jak ocenił potem sąd I instancji, jej celem było wymuszenie pewnych działań władz spółki, a nie rezygnacja z pracy. Pracodawca jednak uznał, iż jest to wypowiedzenie. Po rozmowach z zarządem spółki 23 sierpnia 1996 r. przeniósł Elżbietę K. do działu zaopatrzenia, gdzie powierzono jej obowiązki magazyniera. Pracownica nie przystała na tę zmianę. Nie zadowalała jej wysokość wynagrodzenia - 800 zł miesięcznie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta