Wesele bez ślubu
Wesele bez ślubu
Powietrze przeszył strzał z pistoletu. To strzelał ojciec pana młodego. Na wiwat. Korzystając z chwilowego zamieszania, wyrwałem się spod opieki weselnego starosty, który chodził za mną krok w krok, z pełnym talerzem jadła i karafką z rakiją. Podszedłem do orkiestry, która akurat pauzowała, bo i muzykanci, i weselnicy jedli obiad. Zasiadłem do organów, z głośników popłynęła "La Cumparsita". Spodobało się... Poproszono mnie o następny kawałek, o walca. Zagrałem "Fale Dunaju". Wszyscy słuchali i jedli.
Wesele rozpoczęło się poprzedniego dnia wieczorem w gronie najbliższej rodziny pana młodego. Bawiono się do północy. Orkiestrę - podłączoną do wzmacniaczy - słychać było w całej okolicy. Skoczne i głośne melodie niosły daleko wody Adriatyku. Dom weselny znajdował się bowiem niemal w samym centrum albańskiej wioski Bize, na brzegu wysokiej skarpy, pod którą było już tylko morze. W zabawie nie przeszkodziła nawet dłuższa przerwa w dostawie energii elektrycznej. Uruchomiono wtedy, specjalnie wypożyczony z pobliskiej wsi, agregat.
Druga uczta odbywała się w tym samym czasie w domu panny młodej, w wiosce oddalonej od Bize o prawie 40 kilometrów.
W niedzielę w południe oblubienicę przywieziono do domu pana młodego. Rozpoczęło się główne...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta