Telefon z Wilkowic
TELEFON Z WILKOWIC
Nie może być miejsca na dowolną ocenę, na swobodną uznaniowość, na to, by urzędnik mógł powiedzieć, że postąpi, jak mu będzie się podobało i korzystnie dla tego, kto mu się podoba.
Pan Waluś z podbeskidzkiej gminy Wilkowice uznał, że za niekorzystną dla niego decyzją lokalnej władzy musi się kryć wręczona przez sąsiada łapówka, więc zadzwonił na "telefon antykorupcyjny" w śląskim Urzędzie Wojewódzkim. Sąsiad rozpoczął budowę domu. Jedyny do niej dostęp wiedzie przez prywatną drogę pana Walusia. Sąsiad nie może z niej korzystać bez zgody właściciela, który jej odmawia. Wójt udzielił jednak zgody na budowę. Skoro tak postąpił, to na pewno nie bezinteresownie - powiedział pan Waluś komuś po drugiej stronie wojewódzkiej linii antykorupcyjnej. Usłyszał, że musi wszystko przedstawić na piśmie. Wysłał więc do władz wojewódzkich list w tej sprawie, podał swoje dane personalne.
Prawnik z wydziału...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta