Bony
Bony
Rys. HANNA KOTOWSKA
Dawno temu w wielu domach burżuazji i ziemiaństwa można było spotkać bony, czyli wychowawczynie dzieci, ze szczególnym uwzględnieniem nauki języków obcych. "Bona była mistrzynią jakby stworzoną dla polskiego szlacheckiego domu, nie tylko nauczyła dzieci mówić, ale i śpiewać po francusku, bawić się po francusku" - czytamy w "Słowniku języka polskiego".
Bawić się po francusku to w świetle doświadczeń oglądaczy ostrych filmów erotycznych i obyczajowych brzmi dziś trochę dwuznacznie, ale przecież były też bony niemieckie, przeważnie nielubiane przez dzieci o patriotycznym treningu. Ciekawe, że nie było chyba bon rosyjskich, przynajmniej w Kongresówce, bo tam wszyscy mieli tego języka pod dostatkiem.
Czy bony były mistrzyniami wychowania i zabawy, trudno powiedzieć, źródła pamiętnikarskie świadczą o tym rozmaicie. Na przykład bony szantrapowate, czyli brzydkie lub odrażające, budziły wrogość dzieci, a znowu zbyt...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta