Woda, gaz i latające piwo
Czy Anglicy wrócą do Charleroi?
Woda, gaz i latające piwo
KRZYSZTOF GUZOWSKI
z charleroi
Nie ma żadnego znaku, że dwa i trzy dni temu w tym mieście nastąpiło piłkarskie trzęsienie ziemi. Wszędzie czysto.
Ulicami, prowadzącymi do placu Karola II, spacerują starsze panie. Jedne ciągną na smyczach pieski, inne trzymają parasole, bo jest okropnie gorąco. Jest trochę Anglików. Siedzą i piją piwo, ale na ich twarzach wypisana jest niewinność. Jest też, nie wiadomo dlaczego, kilkunastu Niemców. Wszystko wygląda normalnie, ale nikt nie wie, co się będzie działo za kilkanaście godzin.
Holenderski dziennik "Trouw" ("Prawda") opisując piątkowo-sobotni koszmar Charleroi, cofa się do II wojny światowej. Obywatele Holandii 60 lat temu siedzieli spokojnie w domach, albo w kawiarniach, jakby nie zauważali, że jest wojna. Nagle zjawiały się niemieckie wojska i po kilku godzinach zajmowały miasto. Angielscy chuligani też siedzieli spokojnie w barach i żłopali piwo. Miejscowi uważali, że niebezpieczeństwo, owszem, istnieje, ale jest gdzieś bardzo daleko. Gdy Anglicy wstali z krzeseł, groźba stała się rzeczywistością. Chcieli...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta