Ptasi atawizm
Ptasi atawizm
Nadlatywali nad ognisko pożaru. Skierowali śmigłowiec nad stromy brzeg spowity dymem. Nagle tuż przed szybą zobaczyli druty. - Uratowaliśmy się cudem - przyznaje Dariusz Zach. - To był nasz błąd. Pożałowaliśmy dwóch minut na obejrzenie terenu.
GRZEGORZ ŁYŚ
PO DZIESIĘCIU LATACH LOTÓW DOWÓDCY
polskich załóg znają w swych rejonach, to znaczy w promieniu 40 - 120 kilometrów od bazy, niemal każdy kamień. Zanim jednak udało im się zaprzyjaźnić z Hiszpanią, przeżyli niejedną trudną chwilę, także takie, które ścinają krew w żyłach. Najbardziej podstępne z czyhających niebezpieczeństw to skryte w pożarowym dymie pajęczyny linii energetycznych i telefonicznych. A to spotkanie z nimi przytrafiło się w początkach lotów w Galicji właśnie jednej z najbardziej doświadczonych załóg - Tadeuszowi Zachowi, który lata od prawie 50 lat, i jego synowi Dariuszowi, szefowi personelu latającego "Heliseco".
Załogi śmigłowców walczących z pożarami nie obawiają się rzek i ukrytych strumieni przecinających pastwiska. Ale znajomość miejsc, do których można bez obawy o uderzenie w drzewa podejść śmigłowcem i dostatecznie głębokich, by można w nich napełnić urządzenie do zrzutu wody (rodzaj wielkiego wiadra zwanego "bambi"), decyduje często o powodzeniu akcji....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta