Poza nawisem
Najważniejsza jest psychika
FOT. (C) FORUM
GRZEGORZ ŁYŚ
- Kiedy jeździ się jak ja, wyłącznie w dziewiczym terenie, w wysokich górach, zabić się można szybko i łatwo. I wielu się już zabiło - objaśnia Jacek Hincz. - Najlepsi, którzy w ski-extreme przekraczają granice ludzkich możliwości, płacą za to latami leżenia w szpitalach.
Parę lat temu, jeszcze na długo przed ślubem, Jacek miał na temat ski-extreme zasadniczą rozmowę z narzeczoną. Była to rozmowa trudna. Trudniejsza nawet od salta w przód w wąskim żlebie. Bo jak wyjaśnić przyszłej żonie, że zdarzają się na nartach miejsca i chwile, gdy popełnienie najmniejszego błędu oznacza, że już nigdy nie będzie się wyglądać tak jak przedtem, że w ułamku sekundy wszystko może się zmienić? - Powiedziałem niewiele: że niczego w życiu nie przeżywam tak silnie jak jazdy na nartach i nie jest możliwe, żebym z tego kiedykolwiek zrezygnował, chociaż ryzyko jest ogromne. Że tak to po prostu jest. A ona musi podjąć decyzję.
Na nartach jeździ w Polsce parę milionów ludzi, ale tylko nieliczni odważają się zbaczać poza przetarte trasy, a narciarzy uprawiających ski-extreme - poszukujących najdzikszych stromizn i przepaści, pokonujących oblodzone żleby, sfruwających ze skalnych półek - jest kilkunastu. I nie zanosi się, by szybko ich przybywało. Ski-extreme, choć...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta