Bardzo delikatny instrument
Bardzo delikatny instrument
FOT. ANDRZEJ WIKTOR
Rz: Z czym kojarzy się pani rok 1986, Warszawa, przygotowania do premiery "Włoszki w Algierze"?
CECILIA BARTOLI: Pamiętam, że było bardzo zimno, właściwie wtedy dopiero poznałam, jak wygląda prawdziwa, ostra zima. Byłam bardzo młoda, niewiele podróżowałam po świecie i nie znałam ani mrozu, ani śniegu.
Nie wystąpiła pani jednak wówczas w premierze tamtego spektaklu przygotowywanego przez warszawski Teatr Wielki.
Przeszkodził w tym polski klimat, w moim rodzinnym Rzymie najniższe temperatury to trzy stopnie poniżej zera. Nie byłam przygotowana na to, co czekało mnie w Polsce. W Warszawie zaziębiłam się, dostałam zapalenia płuc i praktycznie niemal cały pobyt spędziłam w łóżku.
Ale przecież uczestniczyła pani w próbach. Czy debiutującej właściwie artystki nie wystraszyła ogromna, warszawska scena, największa w Europie?
Dziś chyba mogę powiedzieć, że otrzymałam znak od Boga, który powstrzymał mnie przed tym występem. Chcę jednak podkreślić, iż nie byłby to mój debiut. Przyjeżdżając do Warszawy miałam już za sobą udział w "Cyruliku sewilskim" Rossiniego w rzymskim Teatro all'Opera. Po tych kilkunastu latach...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta