Bez cenzury obyczajowej
Bez cenzury obyczajowej
FOT. ANDRZEJ KRAUZE
JACEK HOŁÓWKA
Bardzo sympatyzuję z osobami, które chciałyby zaprowadzić cenzurę obyczajową i nie pozwolić, aby w telewizji ukazywały się reality shows, a w innych środkach przekazu ich namiastki. Uważam - podobnie jak te osoby - że takie programy obrażają umysł i poczucie smaku, propagują wulgarną rozrywkę i dają upust niskim instynktom. Jestem jednak przeciwnikiem cenzury obyczajowej z powodów, których, jak sądzę, nie wolno lekceważyć.
Po pierwsze, wysokiej kultury nie da się zadekretować; po drugie, cenzura obyczajowa działa trwale, lecz niepostrzeżenie, a tym samym nie da się jej ani wprowadzić, ani zawiesić; i po trzecie, z sukcesem nie można dyskutować.
Plebejusze i arystokraci
Zacznę od wysokiej kultury. Ernest Gellner w "Nacjonalizmie" opisuje czasy, w których wysoka kultura stanowiła wspólną podstawę myśli i uczuć dla ludzi różnych narodowości, o różnych przekonaniach i wykształceniu. W Europie była to kultura dworska, oparta na filozofii i literaturze antycznej, kultywująca ogładę towarzyską i amatorskie uprawianie sztuk, podtrzymywana przez uniwersytety, związana z łaciną i chrześcijaństwem. Od średniowiecza do...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta