Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Polityczni pielgrzymi nad Tybrem

07 grudnia 2001 | Publicystyka, Opinie | EK
źródło: Nieznane

Ze Stefanem Frankiewiczem, w latach 1995 - 2001 ambasadorem RP w Watykanie, rozmawia Ewa K. Czaczkowska

Polityczni pielgrzymi nad Tybrem

FOT. ANDRZEJ WIKTOR

Przez ponad sześć lat był pan ambasadorem RP w Watykanie. Czym dla pana była ta misja?

STEFAN FRANKIEWICZ: Wielką przygodą. Chociaż momentami niełatwą.

Czy dlatego, że był pan przedstawicielem dwóch rządów dwóch różnych koalicji, najpierw SLD - PSL, a od 1997 roku AWS - UW? Jak to wpływało na sposób reprezentowania przez pana interesów Polski w Watykanie?

W pierwszych latach mojego urzędowania, od 1995 do 1997 roku, w Polsce toczyły się ostre, zideologizowane spory związane z ratyfikacją konkordatu. Do Watykanu docierały na ten temat sprzeczne informacje. Starałem się przeciwdziałać powstaniu w Stolicy Apostolskiej wrażenia, iż ratyfikacja konkordatu jest sprawą centralną i decydującą dla przyszłych stosunków polsko-watykańskich.

Czy takie sugestie płynęły z MSZ w Warszawie?

Moje działanie było w Warszawie akceptowane i przyjmowane z szacunkiem. Natomiast dla strony watykańskiej to wszystko, co działo się w Polsce w związku z konkordatem, było niezrozumiałe i odbiegające od międzynarodowych standardów, a przejawy niedyskrecji, które towarzyszyły rozmowom, były zaskakujące....

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Brak okładki

Wydanie: 2489

Spis treści

Ubezpieczenia

Zamów abonament