Rdza po Enerdowie
Rdza po Enerdowie
Młodzi uciekają do zachodnich landów, bo tu nie mają przyszłości
W Eisenhüttenstadt, niegdyś pokazowym, "pierwszym socjalistycznym mieście NRD", dobrze widać, jak trudno zszyć ze sobą dwie Europy: zachodnią i postkomunistyczną
TEKST JACEK KRZEMIŃSKI, ZDJĘCIA MACIEJ PIĄSTA
Okazały hotel "Lunik" stoi w samym centrum. Miejski deptak - Lindenallee (dawna aleja Lenina) - krzyżuje się tutaj z główną miejską arterią: ulicą Republiki.
Pomnik budowniczego Eisenhüttenstadt. Za nim trzy, puste już dziś, budynki
"Lunik" przedstawia sobą smętny widok: zamknięty na cztery spusty, opuszczony, ze ścian odchodzą wielkie płaty białej farby. Zbankrutował kilka lat temu. Nie udało się znaleźć kogoś, kto znów otworzyłby tutaj hotel. Będzie więc dom starców. To znak czasu: na ulicach Eisenhüttenstadt nie widać zbyt wielu młodych ludzi.
- Młodzi uciekają do zachodnich landów, bo tu nie ma dla nich pracy - mówi Aleksander Fromm, który studiuje kulturoznawstwo we Frankfurcie nad Odrą. - Regułą jest, że jeśli ktoś pójdzie na studia do innego miasta, to już nie wraca.
Kiedyś ta aleja była pełna sklepów, dziś jest tu tylko piekarnia
...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta