Telewizja z afektem
Leszek Miller w liceum na Śląsku ("Wiadomości", 13 maja, godz. 19.30)
KAZIMIERZ GROBLEWSKI
Telewizja publiczna kocha Leszka Millera. Od rana do wieczora śledzi swojego wybranka - co robi, co mówi, gdzie jest, z kim się spotyka. Oko kamery nie może się od niego oderwać. Miller nie ma wad i zawsze ma rację.
To najważniejszy wniosek, jaki się narzuca po tygodniowym oglądaniu serwisów informacyjnych stacji publicznych i komercyjnych.
Silna pozycja lewicy we władzach telewizji publicznej z jednej strony, a z drugiej doświadczenie polityczne Millera i jego dobre przygotowanie pod względem socjotechnicznym i medialnym do sprawowania władzy - to wystarczyło.
Źródłem nadziei, że jednak będzie inaczej, mogła być pamięć o tym, jak wyglądały serwisy informacyjne za rządów poprzedniej koalicji: krytycyzm i dociekliwość dziennikarzy telewizyjnych, obszerne przedstawianie racji drugiej strony, czyli opozycji, wytykanie rządowi błędów, prezentowanie skutków, jakie decyzje rządu niosą dla zwykłych ludzi, podejmowanie tematów kłopotliwych dla władzy, analizowanie partyjno- -politycznych zależności w rządowej koalicji.
W telewizji publicznej ktoś jakby zamknął drzwi do jednego pokoju, a otworzył do drugiego. W nim nie zadaje się już trudnych pytań, władzy nie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta