Butelki nie latają z własnej woli
Ćwiczenia z demokracji lokalnej
Butelki nie latają z własnej woli
Wiesław Romanowski
Żona burmistrza Golińskiego usłyszała huk przypominający eksplozję telewizora. Zerwała się z łóżka i pobiegła do pokoju dzieci, gdy uspokojona wróciła do sypialni zobaczyła męża pochylonego nad butelką leżącą na dywanie. Była godzina 4. minut 50.
Kilka godzin później, tuż przed sesją Rady Miejskiej, okazało się, że była też druga butelka. Przyniósł ją Grzegorz Misiakowski, przewodniczący Rady Miejskiej. Butelka przeznaczona dla niego trafiła we framugę okna i spadła na trawnik. Tam też została znaleziona. Obydwie butelki zostały przewiezione do laboratorium KG Policji, gdzie zostanie zbadana ich zawartość. Zdaniem nadkomisarza Henryka Wiecha butelki były do siebie podobne i zawierały ciecz przypominającą naftę. Nawet rozbite nie mogły wzniecić pożaru. W prowadzonym pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Szczecinku postępowaniu brane są pod uwagę wszystkie możliwe hipotezy: zemsta, polityczny terroryzm, wątek kryminalny. Burmistrz i przewodniczący nie zgodzili się na ochronę policji. Jednak, jak mówi nadkomisarz Wiech, policyjne patrole zwracają uwagę na ich mieszkania.
Butelki nie latają z własnej woli. Zdaniem Edwarda Wiśniewskiego, założyciela "Prawicy dla Szczecinka" (wcześniej "Solidarność", BBWR) , butelki...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta