Jaki tam ze mnie szeryf
Jaki tam ze mnie szeryf
W niedzielę Lech Kaczyński świętował swoje zwycięstwo w walce o fotel prezydenta Warszawy
FOT. ANDRZEJ WIKTOR
BERNADETA WASZKIELEWICZ
Lech Kaczyński w walce o prezydenturę Warszawy miał tylko jednego poważnego przeciwnika, który mógł przyczynić się do jego klęski. Lecha Kaczyńskiego.
Lider Prawa i Sprawiedliwości zachowywał się bowiem tak, jak sam uważał za słuszne, nawet gdy łamał w ten sposób wytyczne szefów swej kampanii. W niedzielny wieczór wyborczy miał pokazać w telewizji tryumfującą twarz. Kiedy na telebimie słupek z wynikami sondażu przekroczył 70 procent, zwolennicy Kaczyńskiego zaczęli bić brawo. Pękały zielone baloniki z nazwą partii. Lech Kaczyński wchodził na podium zapowiadany przez posła Michała Kamińskiego: - Można zacząć odliczać... Otwierają się drzwi i...
Na pewno się cieszył, ale nie wbiegł na scenę w amerykańskim stylu. Z lampką szampana w dłoni dziękował warszawiakom za głosy, współpracownikom i rodzinie za pomoc. W telewizji było widać radość otoczenia i tak polityczne Oscary w stolicy zostały rozdane. Wcześniej Lech Kaczyński zgodził się, by jego kampanię w drugiej turze wyborów...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta