Saranga i dym
Saranga i dym
- Turysta w Indiach
ELŻBIETA LISOWSKA
TEKST I ZDJĘCIA
Od ulicy oddziela mnie wypłowiała szmata. Piszę list w kawiarence internetowej najświętszego miasta Indii - Varanasi. Nagle zasłona unosi się i do wnętrza zagląda krowa. Stoi, kiwa wielkim łbem nad klawiaturą komputera. Wygląda jakby czytała e-maila. Chwilę później wbiega koza i zaczyna skubać zeszyt z notatkami. W ostatniej chwili udaje mi się go uratować. Poddaję się dopiero gdy pojawia się małpa. Zabiera mi mango i banany. Rezygnuję i wychodzę z Internetu.
Gdyby przeniesiono mnie w czasie i trafiłabym na dach hoteliku, w którym się zatrzymałam 20 lat temu, nie zauważyłabym różnicy. Zapach jaśminowców i kadzideł miesza się z odorem moczu. Na śniadanie te same grzanki, na sznurku - sprane podkoszulki, a przy stole te same rozmowy: Skąd jesteś, dokąd jedziesz, skąd przyjechałaś?
Ktoś próbuje grać na sitarze, ktoś czyta książkę. Tylko wolontariuszy - ludzi, którzy postanowili poświęcić trochę swego czasu umierającym, trędowatym, dzieciom jest więcej. Niektórzy pracują w Indiach rok, inni pół, jeszcze innym cierpliwości i odporności wystarcza na tydzień. Mieszkają zazwyczaj w tanich hotelikach,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta