Paranoja w imię wolności
Paranoja w imię wolności
Widowisko wokół Teatru Nowego w Łodzi przybrało rozmiary i formę monstrualną. Szerokie rzesze czytelników gazet i jeszcze szersze odbiorców telewizji patrzą na to widowisko ze zdumieniem. Większość, jak mniemam, puka się w czoło, wyczuwając absurd całej sytuacji. A mnie jest po prostu wstyd.
Choć jestem autorem paru książek, sztuk teatralnych, także reżyserem przedstawień teatralnych, telewizyjnych i operowych - to przede wszystkim jestem (czuję się) aktorem. Należę - jak pięknie nazywa naszą wspólnotę Gustaw Holoubek - do Cechu Aktorów. Zatem oczywiste jest, że zależy mi na godności, na prestiżu tego zawodu.
Otóż uważam, że afera - nie znajduję innego słowa - wokół Teatru Nowego w złym świetle stawia sługi Melpomeny. I to zarówno artystów sceny łódzkiej, którzy postanowili zagrać "wielki polityczny spektakl" i sądzą, że im to dobrze wychodzi, a wychodzi niestety źle (zmarły dyrektor tej sceny, wielki Kazimierz Dejmek zwykł był mawiać, iż "Aktor jest do grania", ale w teatrze...), jak też, przykro mi to powiedzieć, kilku luminarzy środowiska, moich czcigodnych kolegów, którzy mimo woli ulegli manipulacji.
Przypomnę...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta