Wot, my takije
Wot, my takije
FOT. PIOTR JANOWSKI
Kiedy moim przyjaciołom Rosjanom nie udawało się wyjaśnić w racjonalny sposób jakiegoś zjawiska czy faktu, tłumaczyli: "Wot, my takije". W tym stwierdzeniu było właściwie wszystko: zazdrość, że gdzie indziej może być inaczej, bardziej normalnie, i duma, że jednak jesteśmy inni. Może nie lepsi, ale za to głębsi, bardziej uduchowieni; może zbawimy świat, a może go zniszczymy.
Sasza skończył właśnie 53 lata. Kiedy dogorywał system radziecki, był pracownikiem naukowym w instytucie kolejnictwa. Wtedy największym jego problemem było znalezienie takiego sposobu spania nad otwartą książką, aby szef myślał, że Sasza tak intensywnie pracuje. Potem próbował handlować metalami rzadkimi, ale nic z tego nie wyszło. Jako były zawodnik RSFRR w tenisie zaczął dawać lekcje "nowym Ruskim" i trenować ich dzieci. Odcinał kupony od miłości do kortów prezydenta Borysa Jelcyna... Teraz żałuje, że w porę nie nauczył się jeździć na nartach. Z nowym prezydentem zaczęła się nowa moda, a pod Moskwą zaczęto sypać sztuczne góry i budować alpejskie wyciągi.
Dimie powiodło się lepiej. W końcu lat 80. był inżynierem lotnikiem, ale zaczęła się transformacja i został bez pracy. Założył biznes. Najpierw montował meble importowane z Polski, a potem otworzył własny salon meblowy. Po...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta