Upajająca przyjemność opowiadania
Upajająca przyjemność opowiadania
FOT. JAKUB OSTAŁOWSKI
W swojej nowej powieści "Miasto utrapienia" gra pan wieloma stylami, stosuje pastisz, szalenie roziskrzona to książka.
JERZY PILCH: Narratorem jest bardzo młody człowiek. To określa język, nie do końca oczywiście, Patryk opowiada, ale w końcu ja piszę. A pisząc, nie wchodzę w żadne rodzajowości, imitacje, jakieś pożałowania godne próby naśladowania języka młodych. Przed tym niech mnie Bóg broni! Ale staram się upraszczać, miarkować frazę, w "Mocnym aniele" doprowadzoną do kresu, co miało tam uzasadnienie. Czyli chcę przezroczystości i uproszczenia języka, ale - okazuje się - z własnej skóry niełatwo wyjść. To skrzenie powieści jest zatem efektem paradoksalnym, trochę wbrew moim zamiarom, trochę bierze się z konstrukcji, ale nie boleję nad tym.
Czy tytułowym "miastem utrapienia" jest Warszawa?
Bardzo mocno zareagowałem na Warszawę jako miejsce dane mi w stosunkowo późnej fazie życia. Ale nie na tyle późnej, żebym zatracił pewną młodzieńczą wrażliwość, którą udało mi się zachować, dzięki czemu mogę chłonąć "uroki i pokusy" tego miasta. Jednak na skutek niewątpliwych objawów starczego otępienia łatwiej mi przeżyć dramaty związane z moim tutejszym...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta