Kto lustruje nasze teczki?
Kto lustruje nasze teczki?
Po 2,5 roku od złożenia wniosku w Instytucie Pamięci Narodowej - i po monicie - uzyskałem zaświadczenie, że jestem "pokrzywdzony", i mogłem zajrzeć do moich teczek. Otrzymałem je od zażenowanej nieco pracownicy IPN. Były po temu powody, bo ich zawartość okazała się więcej niż skromna. Udało się odnaleźć trzy charakterystyki, jeden meldunek esbeka po jakiejś prelekcji w kościele w Koninie oraz meldunek z obserwacji kandydata na TW, który - tak wynika z tego dokumentu - kontaktował się także z niżej podpisanym.
Charakterystyki są mniej więcej ścisłe, kompletne i rozsądne. Pikantna jest data ostatniej z nich. Sporządzona została już po wyborach 1989 r. Może na wniosek gen. Kiszczaka, który - desygnowany na urząd premiera - zaprosił mnie na rozmowę i składał ofertę objęcia "jakiegoś urzędu". Przypuszczam, że generałowi pomagali przygotowywać się do rozmowy podwładni.
By nie popaść w megalomanię, postawiłem sobie najpierw pytanie, czy nie byłem aby zbyt małym pionkiem w opozycji, by zasłużyć na uwagę bezpieczniaków. Doszedłem do wniosku, że to nieprawdopodobne. Znam kilka osób mniej zaangażowanych, które odebrały dużo więcej papierów. Ponadto jestem jednak weteranem. Z różnym natężeniem spiskowałem od 1963 r., czyli...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta