Kozice też giną w lawinach
KRZYSZTOF GOTTESMAN
Dużo szkody może uczynić swoim artykułem Krzysztof Łoziński. Po pierwsze, namawia do bardzo swobodnego podejścia do prawa. Po drugie, nawołuje do puszczenia całego ruchu turystycznego w polskich Tatrach na żywioł.
Co się wydarzyło pod Rysami
Pretekstem do naszej dyskusji są wydarzenia z wtorku, 28 stycznia 2003 roku, gdy - jak relacjonował "Tygodnik Podhalański" - z Morskiego Oka 50-letni nauczyciel geografii z liceum w Tychach razem z kolegą poprowadził na Rysy dziesięcioosobową grupę uczniów. Kilkaset metrów przed szczytem lawina zabiła osiem osób. Zimowe wejście na Rysy było głównym punktem programu czterodniowej wycieczki.
Pierwsza grupa weszła na Rysy w poniedziałek i szczęśliwie wróciła do schroniska. Nocą z poniedziałku na wtorek wiał silny wiatr i w górach sypał śnieg. Rano była odwilż. Wszystko to powinno skłonić nauczyciela do zastanowienia. Zagrożenie lawinowe na pewno wzrosło. Dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego Paweł Skawiński mówił tuż po wypadku, że zimowa wyprawa na Rysy z tak dużą grupą młodzieży jest czymś niedopuszczalnym zarówno z przyczyn zdroworozsądkowych, jak i formalnych. Doświadczony ratownik Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego również na gorąco wyliczał błędy nauczyciela: - Przede wszystkim wyszli w góry...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta