Nasze drogie mróweczki
Tu niepełnosprawni nie czują się pracownikami trzeciej kategorii
Nasze drogie mróweczki
Fot. Jakub Ostałowski
Piątek, godzina dziewiąta rano. Chodnikami jednego z warszawskich osiedli przemieszcza się grupa osób ubranych w jaskrawożółte kamizelki i czapki. Tuż za nimi jedzie samochód. Na oko nie widać, ale wystarczy podejść i zagadać, a okazuje się, że kogoś dotknął uraz psychiczny, ktoś nie ma ręki czy niedowidzi, ktoś inny zmaga się z chorobą nowotworową.
To pracownicy stowarzyszenia Niepełnosprawni dla Środowiska - EKON. Chodzą od domu do domu, od klatki do klatki, skąd wynoszą torby pełne odpadów: gazet, książek, butelek po napojach, słoików, plastikowych kubków, puszek, opakowań wielomateriałowych typu tetrapak, baterii. Nie zbierają odpadów organicznych, np. resztek jedzenia. Mechanizm wymiany toreb jest prosty. Mrówki - bo tak się nazywają - zabierają spod drzwi wypełnione, w ich miejsce zostawiają zwinięte w rulonik czyste. Zbierają się cztery razy w tygodniu, pracują od ósmej do czternastej - gdy mieszkańcy są w pracy lub szkole, by nikomu nie wadzić. Teraz, w czasie wakacji, robota idzie dużo szybciej, bo ludzi nie ma w domach, więc odpadów jest mniej, a i ze względu na upał mrówkom zależy, by skończyć wcześnie. Ale nieraz - co przyznają nadzorujący...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta