Dwa krzyże zamiast ikony
W Jabłecznej szli prawosławni, kłaniali się kościołowi
Dwa krzyże zamiast ikony
Na starym cmentarzu w Jabłecznej, na nadbużańskim krańcu Rzeczypospolitej, dwa wielkie krzyże postawiono w głównej alei. Katolicki, wyniosły isurowy wznosi się dokładnie naprzeciwko bramy, za to wyższy troszeczkę -- prawosławny, stoi bokiem, chroniąc ramionami "ruskie" nagrobki ściśnięte po wschodniej stronie. Drzewo krzyżowe, a jakże, w sporną ziemię cmentarną wetknęli ludzie miejscowi, żadni tam obcy. Hierarchowie dwu kościołów nie odmówili pokropku, choć krzyże, niezależnie od tego, co ogłoszono z ambon, fundowano przecież na wieczną pamiątkę niezgody. -- Radujcie się, wreszcie oficjalnie i bez przeszkód -- cmentarz jest nasz -- wzywał w tym czasie sam biskup siedlecki Jan Mazur. "Specyficzną prowokacją" nazwał potem spontaniczny ponoć ruch prawosławnych, którzy doszli do wniosku, że skoro katolicy mają swój -- "musi być też znak nasz". Władyka lubelsko--chełmski Abel na zarzut Kościoła, że pod sztandarami Cerkwi urządzili wielką demonstrację z ogromnym udziałem wiernych, odrzekł wymijająco, że krzyże, obydwa zresztą poświęcone przez biskupów, pozostają wszak nadal symbolami zbawienia. Inna rzecz, że to pogoda i tradycja sprzyjała bardziej prawosławnym. W słoneczną, przewodnią niedzielę, na cmentarz za batiuszkami ściągnęły tłumy wiernych,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta