Vijay znaczy zwycięstwo
Vijay znaczy zwycięstwo
(c) AP / DAVE MARTIN
KRZYSZTOF RAWA
Vijay Singh jest antygwiazdą. Ciemna skóra, mocne okulary, duży, powolny mężczyzna. Mrukliwy, niechętny mediom, najlepiej czuje się na polu treningowym, gdy ma przed sobą kilkaset piłek do wybicia i w ręku najdłuższy kij golfowy - driver, albo w sali gimnastycznej, gdy może w spokoju robić pompki.
Ojciec Mohan Singh był technikiem samolotowym i przez lata pracował na lotnisku w Nadi, na zachodnim wybrzeżu Viti Levu, największej wyspy Fidżi. Lubił grać w golfa, był nawet dziewięciokrotnym mistrzem klubu Nadi Airport. Vijay zaczął nosić za ojcem kije, gdy miał 10 lat. Potem już sam przeskakiwał przez płot lotniska, szedł za pas startowy i w cieniu mangowca zaczynał samotne ćwiczenia. Dziś mówi, że ten mangowiec był jego największym przyjacielem lat dziecięcych. - Moi bracia chodzili do hoteli, do barów, mnie nigdy tam nie ciągnęło. Ja miałem golfa.
Sprzedawca nagród
W wieku 17 lat został mistrzem klubu, mistrzem Fidżi amatorów i właścicielem niemal każdego pucharu z turniejów na wyspach. Zaczął sprzedawać trofea jeszcze zanim wystartował w zawodach, taki stał się pewny zwycięstw....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta