Czeczenia: wojna, o której jeszcze nie zapomniano
Czeczenia: wojna, o której jeszcze nie zapomniano
(R) Wojna w Czeczenii pomiędzy Bośnią a Burundi, na które na przemian kierują uwagę środki masowego przekazu, staje się zwyczajnie częścią międzynarodowego pejzażu. Czyżby miała odejść w zapomnienie? Na miejscu, w Rosji i na Kaukazie, to nie jest wojna zapomniana. Powracając z misji obserwacyjnej, która przebywała w Moskwie, oraz tam, gdzie wojna pozostawiła najgorsze ślady, autorka tego artykułu może zaświadczyć, że wojna ta, rozpoczęta cztery miesiące temu i nadal trwająca, dręczy wszystkie umysły. Poniższe uwagi są jedynie odbiciem tego, co zobaczono i usłyszano w trakcie tej misji.
Dla rosyjskiej klasy politycznej, mieszaninie wszelkich tendencji, sytuacja czeczeńska wpisuje się między dwie uzupełniające się tendencje: terytorium i granice Rosji nie stanowią przedmiotu negocjacji, ale żadna władza nie ma prawa regulować swoich problemów, używając przemocy. Gdy chodzi o granice, wyróżnia się tylko dwie rozbieżne opinie.
Dla Sołżenicyna pragnienie niepodległości Czeczenów jest ważniejsze niż granice, a prawo musi być respektowane. Dla Żyrinowskiego wszystkie rosyjskie granice mogą być poddane rewizji, ale absolutnie nie po to, by odciąć jakikolwiek skrawek terytorium, lecz by odbudować je w utraconym imperialnym rozmiarze.
Głęboki chaos
Szeroko akceptowana teoria...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta