Co papieżowi sprawiłoby większą radość
Wzruszające jest globalne współczucie okazywane od kilku tygodni papieżowi Janowi Pawłowi II. Nieustannie oglądamy, słuchamy i czytamy o ludziach przybywających z odległych zakątków świata pod okna kliniki, w której cierpi Ojciec Święty. Bardzo chętnie opowiadają o duchowej wspólnocie z papieżem i ciągłej łączności z nim w modlitwie; ronią łzy albo prezentują optymizm co do losów najważniejszego obecnie pacjenta. Nie mam podstaw, aby podważać szczerość ich intencji, ale patrząc na te masowe przejawy nagłaśnianego medialnie współczucia, zastanawiam się, czy ci sami ludzie są równie czuli na krzywdę, biedę i cierpienie swoich bliźnich z rodziny, pracy, sąsiedztwa.
Jestem przekonany, że papieża radują świadectwa wielkiej miłości okazywanej mu przez miliony, ale jeszcze większą satysfakcję miałby, gdyby jego cierpienie zaowocowało doskonaleniem się duchowym wiernych, zwłaszcza w Wielkim Poście.
Jerzy Bukowski, Kraków