I tylko nie ma Łukasiewicza...
Gazeta wychodzi, wszystko jak co dzień, i tylko nie ma Łukasiewicza... I nigdy już nie będzie, choć był jeszcze kilkanaście dni temu. Był nie z wizytą; pracował. Pracował, ile razy Go wypuszczono ze szpitala. Czytał teksty, dobierał, komponował z Tomkiem numer "Plusa Minusa", rozmawiał z autorami, zamawiał, słowem redagował. Nie poddawał się, a pracował nie dla ucieczki od choroby, pracował, bo to był jego żywioł, dla przyjemności gazeta Go po prostu pochłaniała. Tak było w Jego życiu zawodowym przed niemal trzydziestoma laty, w "Kurierze Polskim". "Kurier" nie był żadną oazą niezależności w prasie minionego reżimu, ale po polskim Październiku, po roku 1956, można było robić gazety lepsze i gorsze, wychodziły zupełne gnioty albo tytuły zgniecione nie przez cenzurę, a przez mianowanych naczelnych (innych nie było). Maciek w drugiej połowie lat 70. redagował sobotnioniedzielny dodatek "Kuriera" znakomicie.
W roku 1980, po Sierpniu "Solidarności", Maciek zaangażował się w rewolucję dziennikarską, w nadzwyczajny zjazd Stowarzyszenia...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta