Walka w Sejmie o normalność
Sejm IV kadencji żegnany bywa przez media jako dno polskiej polityki. "Uff! Można z ulgą przyjąć koniec kadencji Sejmu" - głosi tygodnik "Polityka". W migawkach telewizyjnych podsumowujących kadencję nieodmiennie pokazywano sejmowe rozróby. Leppera z megafonem i posła Janowskiego wynoszonego siłą z sali. W reklamówkach Partii Demokratycznej Tadeusz Mazowiecki przekonywał, że Sejm "nie musi być teatrem agresji i nienawiści".
Scen blokowania mównicy przez Samoobronę czy ekscesów Janowskiego nikt nie wymyślił. Tak samo prawdziwe było podsumowanie liczby posłów, którym w czasie mijającej kadencji zabrano immunitet z racji ich przestępczych wyczynów. Problem w tym jednak, że podsumowując ten Sejm jako "wielkie szambo", wielu publicystów lekkim piórem uogólniało wyczyny jednych kosztem tych, którzy kończą poselską misję bez powodów do wstydu.
Ten czarny obraz Sejmu pasował w szczególności dwóm siłom. SLD, który kompromitując się takimi postaciami jak Pęczak czy Długosz, z chęcią rozciągnął swoją hańbę na ogół...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta