Nowy blask starej perły
- Będziemy pokazywać, że byłyśmy na Karaibach - śmieją się młode dziewczyny, robiąc sobie zdjęcia na tle palm, kaktusów i innych roślin rodem z ciepłych krajów, które bujnie krzewią się w ogromnym, przeszklonym budynku głównej krynickiej pijalni wód mineralnych. - My ją nazywamy wybiegiem, salonem albo rykowiskiem, bo tu kwitnie życie towarzyskie - wyjaśnia pan Jan, który do sanatorium przyjechał z Zamościa. Od godziny 6.30 do 18 kuracjusze spokojnie przechadzają się po pijalni, przysiadają na ławeczkach i sączą wodę z kubków z dzióbkami długimi jak ustnik fajki. - Dzióbek zapobiega powstawaniu na zębach osadu z wody mineralnej, gdy się jej dłużej używa - tłumaczą sprzedawczynie wody.
Turystów, którzy wpadają na chwilę, od razu można poznać, bo piją wodę (0,33 l za 1,10 zł) w plastikowych kubkach za 35 gr. Najchętniej biorą łagodną i smaczną Słotwinkę lub Zdrój Główny. Kuracjusze zwykle mają zapisane przez lekarza siarkowego (zapach zgniłych...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta