Bądź zdrów. Idę spać. Idę umrzeć
Wraz z końcem peerelu cała ta fascynacja twórczością i twórcą "Mszy wędrującego" skończyła się. Wszystko wskazywało na to‚ że Edward Stachura pozostanie autorem pokoleniowym. Outsiderskie podejście do życia poety‚ który niczego w życiu się nie dorobił‚ a co miał‚ to rozdał‚ jego wędrówka bez wyraźnego celu‚ z chlebakiem‚ w którym było wszystko‚ co potrzebne - butelka wina wypita w przydrożnym rowie‚ dziecięcy zachwyt nad tym‚ że świeci słońce‚ a drzewa dają cień - zakrawało na jakąś wyjątkowo niesmaczną kpinę‚ kompletnie nieudany żart w momencie‚ gdy powszechnym marzeniem stała się kradzież pierwszego miliona‚ a Polska z dnia na dzień z więzienia zamieniła się w bazar.
Tymczasem w stanie wojennym i tuż po nim treści zawarte w strofach i zdaniach Stachury brzmiały na tyle naturalnie‚ że przyjmowano je ze śmiertelną (nomen omen) powagą. Nie raził nawet przypisywany autorowi grubo na wyrost franciszkanizm (nawiasem mówiąc‚ za sprawą nie kogo innego‚ a Jarosława Iwaszkiewicza‚...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta