Instytut nie wychowa
Instytut wychowania to zła odpowiedź na dobrze postawione pytanie: co robić, gdy młodzież staje się agresywna i zdemoralizowana. Właściwej odpowiedzi trzeba szukać w konkretnej szkole, w rodzinie, na osiedlu, a nie w centralnym urzędzie. Nic i nikt nie zwolni nas od odpowiedzialności za młodzież.
W SPRAWIE KOSZAIdea instytutu wychowania pojawiła się w bardzo szczególnym kontekście - kilku spektakularnych szkolnych skandali. Jego powstanie uzasadniano upadkiem obyczajów i bezradnością nauczycieli terroryzowanych przez uczniów. W tle medialnych wypowiedzi wiceministra edukacji o konieczności powołania instytutu pojawił się oczywiście słynny kosz na głowie pedagoga oraz kilka innych, znanych już widzom, dantejskich scen z polskiego życia klasowego. Przyznam, że po takiej zapowiedzi przyszła mi na myśl tylko jedna forma "wspomagania instytucji zajmujących się wychowaniem" - kursy samoobrony dla nauczycieli.
W założeniach programowych instytutu nie ma zawartej wprost takiej oferty, choć są groźby rozlicznych kursów. Jest za to "działanie na rzecz odrodzenia wychowawczej roli szkoły" i "wypracowanie długofalowej strategii...", a także...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta