Co to znaczy świeża ryba?
Zrobiliśmy rozpoznanie - od morza do gór. Zaczynamy w stolicy.
- Handlowanie rybami jest o wiele trudniejsze niż mięsem, wędlinami, nabiałem, a na markę pracuje się latami - twierdzi Karol Raduszkiewicz, od 18 lat współwłaściciel sklepu Świteź na Wiktorskiej, 100 m od Puławskiej, głównej arterii Warszawy.
Przede wszystkim znacznie wyższe są koszty. Sklep nie musi być duży - wystarczy nawet 40 m. Ale musi być wyposażony w lodówki, zamrażarki, szafy chłodnicze, powinien mieć wytwornicę lodu i klimatyzację. Bardzo wysokie jest zużycie prądu, wody, środków czystości.
To handel wybitnie sezonowy. Sprzedaż zaczyna się jesienią, kończy na początku czerwca. Panuje, nie wiadomo czym poparte, przekonanie, że w lecie ryb się nie jada. - A czemu mieszkańcy krajów południowych jedzą głównie ryby? Bo są lekkostrawne i bogate w składniki potrzebne w wysokiej temperaturze. Staram się walczyć z polskim przesądem, ale to trudne - mówi Karol Raduszkiewicz.
Cień dotacjiLatem zyski są minimalne lub na granicy opłacalności. W ogóle nie są wysokie, przez cały rok. W Polsce spożycie ryb jest małe (patrz ramka). To spuścizna PRL. Wtedy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta